Nowa nazwa Nowe oferty oszczędnościowe w Nest Bank
Pod nową nazwą Nest Bank nowe lokata. Najbardziej rzucająca się w oczy jest oferta Nest Lokaty Witaj, która oferuje 4% na 3 miesiące dla kwoty do 10 000 zł – o ile założymy swoje pierwsze konto osobiste.
Nowości czekają również przy kolejnych ofertach depozytowych. Osoby, które posiadają już konto w Nest Banku, mogą założyć jedną z lokat dla nowych środków (względem 27.10.2016). Do zgarnięcia jest 2,5% w wersji 3-miesięcznej lub 2,6% na 6-miesięcy. Z oferty mogą również skorzystać osoby nieposiadające konta, choć wtedy oprocentowanie spadnie o 0,2 pp.
Bank oferuje również rachunek Nest Oszczędności, który płaci 2,25% do 50 000 zł i 2% powyżej tej kwoty. Niestety oferta dotyczy jedynie nowych rachunków otwartych do 4.01.2017. Na starych oprocentowanie wynosi aktualnie 1,32% (wyliczone ze wzoru: WIBOR 3M – 0,5).
Sporo nadziei przed debiutem budziło zapewnienie banku, że u niego opłacać się będzie oszczędzać rodzinnie. Mowa była nawet o 30% dodatkowej premii, która wypłacana byłaby za systematyczność. Czy warto było czekać?
Cały mechanizm promocji przypomina nieco opisaną kilka miesięcy temu ofertę Deutsche Banku. Najprościej rzecz ujmując: zakładając konto Nest Rodzinne Oszczędności musimy zadeklarować kwotę, którą co miesiąc przelejemy na nasze konto oszczędnościowe. Jeśli uda nam się spełnić ten warunek w każdym z miesięcy kalendarzowych, to po roku bank przyzna nam premię w wysokości minimum 2%, maksimum 30% wysokości naszych wpłat.
Wygląda nieźle? Z pewnością tak, ale w promocji mamy całą masę obostrzeń. Po pierwsze: deklarowana kwota nie może być zbyt niska, ani też zbyt wysoka. Minimum to 50 zł, a maksimum 200, 300 albo 600 zł – zależnie czy zadeklarujemy chęć do przystąpienia do promocji na 15, 10 lub 5 lat.
Po drugie: pieniędzy nie możemy ruszać. Dokładniej: nie możemy zejść z saldem poniżej wysokości dokonanych wpłat. Możemy na konto wpłacić więcej, niż zadeklarowaliśmy, ale wypłacać możemy tylko tę nadwyżkę. Zadeklarowana kwota pomnożona przez ilość wpłat musi być ciągle na koncie.
Po trzecie: wysokość premii zależy od dwóch czynników: tego jak długo oszczędzamy oraz tego… ile mamy dzieci. Wszystko obrazuje poniższa tabela:
Rok oszczędzania
Po czwarte: w czasie trwania promocji musimy mieć wyrażone zgody na przetwarzanie danych osobowych dla celów marketingowych oraz kontaktowanie się telefonicznie lub za pośrednictwem środków komunikacji elektronicznej w celach marketingowych.
Z plusów: jeśli nie spełnimy warunków promocji w danym roku, to bank nie wykluczy nas z promocji, a jedynie „zdegraduje” ponownie do pierwszego roku oszczędzania (co może okazać się średnio opłacalne). Mamy również jeden miesiąc wakacji rocznie: wystarczy, że regularne wpłaty zadeklarowanej kwoty dokonamy w ciągu 11 miesięcy danego roku oszczędzania, a ewentualny brak jednej wpłaty zostanie nam darowany. A jeśli nasz „licznik” posiadanych dzieci zwiększy się, to po poinformowaniu banku zarobimy więcej – ale dopiero od kolejnego roku oszczędzania. Jest więc czas, aby dobić do 30. Procent, oczywiście ;)
Co ciekawe bank nie ogranicza nas do jednokrotnego udziału w promocji – zgodnie z informacjami prezentowanymi na swojej stronie rachunków Nest Rodzinne Oszczędności można otworzyć aż 5.
Choć z pozoru wszystko wygląda dość różowo, to najważniejsze jest jedno pytanie: czy to się opłaca? Problemem bowiem jest to, że bank premiuje jedynie pieniądze, które wpłyną na konto. To, co zgromadziliśmy przez ostatnie lata musi leżeć i zarabiać standardowo, czyli obecnie 1,32% (oprocentowanie wyliczamy tak, jak przy zwykłym rachunku Nest Oszczędności). Czym będziemy dłużej oszczędzać, tym więcej pieniędzy będzie się kisić na niskim procencie.